piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 13 "Sylwester 1977"

Autor: Anna M. Waldorf

Rozdział 13
"Sylwester 1977"

- Moi drodzy, powiedzcie mi co wiecie o Bezoarze.
Dłoń Severusa Snape’a poszybowała w górę. Horacy Slughorn spojrzał na ucznia z dumą, jednak zamiast wybrać go do odpwiedzi, rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu swojej ulubienicy. Lily jednak nie było ani na swoim miejscu, ani w klasie. Nie było też Dorcas, ani Jamesa. Syriusza i Liz też nie było. W sumie nie było nikogo z przyjaciół.
- Ktoś wie, gdzie jest panna Evans lub pan Lupin?

W tym samym czasie…
            Prawie cała grupa przyjaciół siedziała w Pokoju Życzeń, który wyglądał jak oblana słońcem polana i korzystała z uroków tego cudownego miejsca. Leżeli porozwalani pośród soczyście zielonej trawy.
- Musimy kupić sukienki na sylwestra. – zagadnęła dziewczyny Ann.
- Właśnie, zostało mało czasu. Może zorganizujemy jakiś wypad do Hogsmeade.
- A ty Carmen już nie masz sukienki?
- Może i mam, ale nie przepuszczę żadnej okazji do zakupów. – dziewczyna mrugnęła porozumiewawczo do przyjaciółek. Nagle do pomieszczenia wpadła Dorcas, która została trochę dłużej w dormitorium.
- Właśnie przeczytałam, że niedługo mają zorganizować wyjście do Hogsmeade.
- Wiecie co, ten nasz dyrektor chyba czyta nam w myślach, może on ma tu jakieś podsłuchy.
- Naprawdę bym się nie zdziwił, no ale teraz musze spadać. – Syriusz podniósł się z ziemi. – Teoriami spiskowymi zajmiemy się później, na razie.
- Kto teraz? – zapytał Aaron spoglądając na Jamesa, kiedy drzwi do Pokoju Życzeń zamknęły się.
- Maya. – chłopak zaśmiał się, a jego dziewczyna spojrzała porozumiewawczo na przyjaciółki.
- Wiecie co, my też musimy już iść. – chłopcy posłali Gryfonkom zdziwione spojrzenia. - No… babskie sprawy.
Cała piątka skierowała się w stronę wyjścia, a kiedy była już za drzwiami odetchnęła z ulgą. To była pora na drugą fazę ich wielkiego planu. Po rozmowie z nową dziewczyną Syriusza – Mayą trzeba było tylko stawić się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie.
            Blondynka patrzyła na pięć dziewcząt stojących przed nią i zastanawiała się nad ich propozycją.
- A co ja będę z tego miała? – Lily uśmiechnęła się triumfalnie. To oznaczało, że Maya rozważała przyjęcie ich propozycji.
- Odegrasz się na nim za to, że wykorzystał się jako pocieszenie po zerwaniu z dziewczyną, może nawet będziesz jedną z nielicznych, które zerwały z cudownym Syriuszem Blackiem. – to wystarczyło dziewczynie w podjęciu decyzji, zawsze chciała być choć trochę popularna w szkole. Jeśli nie jako jego dziewczyna, to jako ktoś kto złamał mu serce.
- Zgadzam się. Co ma zrobić?
Dzięki „pożyczonej” od chłopaków mapie wiedziały kiedy James i Syriusz znajdą się w wyznaczonym miejscu. Dwójka niczego niespodziewających się Huncwotów szła wzdłuż korytarza, gdy nagle podbiegła do nich Maya i rzuciła się Potterowi na szyję. Zaskoczony chłopak nie zdążył nawet zareagować kiedy dziewczyna pocałowała go. Stojący obok Łapa stał z szeroko otwartą buzią, nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło. W tym samym momencie zza ściany wyłoniła się piątka przyjaciółek. Choć wszystko było wcześniej ustalone Lily zaniemówiła, gdy zobaczyła parę uczniów. Jednak szybko się opamiętała, przecież wiedziała, że James nie miał pojęcia co się dzieję. Kiedy chłopak odepchnął dziewczynę zauważył stojąca naprzeciwko niego Rudowłosą. Stali w milczeniu przez parę dobrych sekund, po czym Lily nic nie mówiąc odwróciła się i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru.
W tym samym czasie Syriusz i Maya kłócili się, a inni uczniowie, jak to mieli w zwyczaju, wszystkiemu się przysłuchiwali.
- Co to w ogóle miało być?! – krzyknął Black wskazując na stojącego bez ruchu Jamesa.
- Musiałam się jakoś na tobie zemścić. Rzucenie się i jednocześnie zdrada najlepszego przyjaciela wydała mi się najlepsza.
- Zemścić za co?
- Wykorzystałeś mnie. Byłam tylko kimś na pocieszenie po tym jak zostawiła cię Dorcas. – Syriusz spojrzał na nią zdziwiony.
- Jesteś jakaś nienormalna. James idzie… - ale Jamesa nie było już na korytarzu. Spojrzenia Liz i Syriusza spotkały się. Wiedzieli, że muszą znaleźć Rogacza, zanim ten zrobi jakieś głupstwo. W szybkim tempie, odprowadzani spojrzeniami uczniów, poszli w kierunku który wcześniej wybrała Lily. Jednak kiedy wpadli do dormitorium Huncwotów Rogacza w nim nie było. Gdy mieli już wychodzić Syriusz zauważył coś leżącego na szafce nocnej Jamesa. Podszedł bliżej i szeroko otworzył oczy. – Liz, chodź tu szybko.
- Co się sta… Jezu! – patrzyli na przedmiot w milczeniu. – Chyba muszę powiedzieć dziewczynom, inaczej któreś z nich wszystko zepsuje.

            Lily siedziała w sowiarni i spoglądała na zasypane śniegiem błonia. Zawsze lubiła pobyć chwile sama, pozbierać myśli. Nie była pewna, czy ich pomysł był taki dobry, jak wydawało się na początku. To co zobaczyła odzwierciedlało jej dawne obawy co do związku z Jamesem.
- Co teraz? – chłopak stał oparty o framugę drzwi. Dziewczyna wzruszyła ramiona przenosząc na niego swoje spojrzenie.
- Chyba musimy zrobić… - końcówka zdania utknęła jej w gardle. Nagle to wszystko stało się takie prawdziwe. Przecież równie dobrze taka sytuacja mogła mieć miejsce naprawdę, bez żadnych planów, czy zemst.
- Tylko mi nie mów o żadnych przerwach. Ja się nie bawię w takie rzeczy. Albo zrywamy albo nie. – Lily milczała, a w jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, to już nie była część wymyślonego przez nią scenariusza. Nie była pewna jaką decyzje powinna podjąć.
- Powiem ci tylko, że ta cała sytuacja, która wydarzyła się przed chwilą jest jedynie wymówką. Dobrze wiesz, że to nie ja jestem tu winny. – Dziewczyna nadal milczała. – Widzę, że wszystko jasne. Chyba nie mamy już dzisiaj o czym rozmawiać.
Chłopak wyszedł zostawiając ją w kompletnej ciszy. Z oczu dziewczyny popłynęły łzy. Przesiedziała w sowiarni ponad godzinę kiedy znalazły ją przyjaciółki. Lily powiedziała im całą rozmowę. Miały poczucie winy, że to przez nie wszystko się wydarzyło.
           
Przez następne dni Lily i Rogacz nie odezwali się do siebie ani słowem. Liz cały czas biła się z myślami, czy nie powiedzieć bratu prawdy, albo Lily o tym co znalazła w pokoju Jamesa. W końcu zdecydowała się porozmawiać z chłopakiem. Opowiedziała mu o całym planie, co poskutkowało tym, że przestał odzywać się również do reszty dziewczyn, choć słowa siostry uspokoiły go.
- Lily musisz przyjechać, proszę. – Ellie cały czas próbowała namówić przyjaciółkę żeby nie rezygnowała z przyjazdu na sylwestrową imprezę.
- Chyba wolę spędzić tego sylwestra w domu, z rodziną.
- Ale Ruda, to są nasze ostatnie chwile razem. Zrób to dla nas, a przynajmniej dla mnie, twojego ukochanego Łapy. Zrozum, że nie przeżyję nowego roku bez mojego ulubionego rudzielca. – Evans zaśmiała się. Komentarz Syriusza w końcu ją przekonał 

            Wszyscy, którzy planowali wrócić do domu na sylwestra rozsiedli się w pociągu i z niecierpliwością wyczekiwali spotkania z rodziną, czy pójścia na niesamowitą imprezę.
Kiedy dojechali do Londynu, wysiedli i zgromadzili się parę metrów dalej.
- Dobra, słuchajcie mnie. Widzimy się u tegoż szanownego rodzeństwa za dwa dni o ósmej. – poinstruował wszystkich Syriusz. – A teraz do domów, cieszyć się przerwą od szkoły.
Kiedy Liz, James i Syriusz byli już u siebie od razy zabrali się do pracy. Chłopcy zajęli się zaproszeniem znajomych z sąsiedztwa, a Elizabeth sporządzeniem listy zakupów.
- Syriusz masz tu listę i nie pokazuj jej Jamesowi. – Black spojrzał na kartkę.
- Po co ci świeczki i trzy tuziny róż?
- Wiesz, zawsze się mogą przydać.
- Liz… - spojrzał wyczekująco na dziewczynę. – Jeśli w ogóle będzie chciał to zrobić, to zrobi to po swojemu.
- Ty się o nic nie martw, tylko kup to o co cię proszę. - chłopak przewrócił oczami, ale wykonał polecenie przyjaciółki. 
Dwa dni później, gdy wszystko było załatwione i dopięte na ostatni guzik, a Dorea i Charles Potterowie wyszli do znajomych, cała trójka mogła wreszcie chwile odpocząć. O umówionej godzinie w drzwiach stanęli pierwsi goście. Przyjaciele z Hogwartu, Doliny Godryka, a nawet znajomi Liz. Około dziewiątej na miejsce przybyła reszta przyjaciół. W domu było tak wielu ludzi, że Lily i Dorcas nie mogły znaleźć żadnego z domowników.
- Jak myślisz Dor, zaprosił jakąś dziewczynę?
- Nie martw się kochana, James to nie Syriusz.
- Nadal z nim nie rozmawiałaś? – Rudowłosa spojrzała wymownie na przyjaciółkę.
- Jakoś tak nie było okazji. – Lily w odpowiedzi pokręciła tylko głową.
- O której przyjedzie ten twój Matt?
- Powinien być gdzieś o jedenastej. Już się nie mogę doczekać. – na twarzy brunetki zagościł błogi uśmiech na myśl o ukochanym.
- Ja to się nie mogę doczekać reakcji Syriusza.
- Czy ty musisz tak wszystko krytykować? Baw się, napij i spędź tą imprezę w dobrym nastroju.
- Łatwo ci mówić. – mruknęła dziewczyna, ale o dziwo przez resztę wieczoru bawiła się całkiem nieźle. 
Impreza trwała w najlepsze, ludzi pili, jedli, tańczyli, rozmawiali. Jak przewidywała Dorcas, Matt przyjechał o jedenastej, chętnie przywitał się z przyjaciółmi dziewczyny. Obyło się bez żadnych niepotrzebnych nieporozumień. Nawet Syriusz zachowywał się jak należy.
- Mam pomysł. – zagadnął przyjaciół Peter, kiedy stali razem obok stołu z przekąskami, gdy ich spojrzenia przeszły na niego, kontynuował – Zróbmy tak, żeby o północy każdy kogoś pocałował. – pomysł chłopaka przywitał się z ogólnym entuzjazmem, nie licząc mrożących spojrzeń Lily i James rzucanych w stronę Glizdka.
Kiedy zbliżała się północ James coraz bardziej się denerwował. Na pozór cały czas tańczył i żartował, ale jego najlepszy przyjaciel wiedział co się święci. W końcu przekonał się do pomysłu Liz i pomógł rodzeństwu w przygotowaniu wszystkiego. Kiedy zegar pokazał jedenastą czterdzieści Ellie poprosiła Lily na chwilę do innego pokoju, a sama szybko z niego uciekła, zostawiając zdziwioną przyjaciółkę. Rudowłosa rozejrzała się dookoła. W pokoju panował półmrok. Wokół niej stało pełno zapalonych świec, a prawie całą podłogę pokrywały płatki czerwonych róż. 
- Lily. – spojrzała w lewo, obok niej stał James. – To co wydarzyło się parę dni temu w ogóle nie powinno mieć miejsca. – przerwał na chwilę. - Jeśli się nie zgodzisz zrozumiem… Ale jesteś miłością mojego życia, nie wyobrażam go sobie z nikim innym. Jestem gotowy poczekać na ciebie, jeśli ty byś tak chciała. Czekałem siedem lat mogę czekać jeszcze dłużej. Jednak mam nadzieję, że czujesz to samo. – dziewczyna słuchała słów ukochanego, a jej oczy zaszkliły się.

DZIESIĘĆ!!!  DZIEWIĘĆ!!!

- Cieszę się, że spędzamy tego ostatniego sylwestra razem. Nie wymarzyłbym go sobie lepiej. – Remus i Ann stali objęci na tarasie wśród innych zakochanych par chcących spędzić ten moment razem.
- Wiesz, że to nie musi być nasz ostatni sylwester. – szepnęła blondynka, patrząc głęboko w oczy chłopaka. Nic nie potrafiłoby opisać ich szczęścia.

OSIEM!!!  SIEDEM!!!

Niedaleko Lupina i jego dziewczyny stali wtuleni w siebie Carmen i Aaron.
- Pamiętasz jak na początku roku spotykaliśmy się w schowku na miotły? – zaśmiała się carmen.
- Tak, szczyt romantyzmu to nie był.
- Wręcz przeciwnie, to była taka zakazana miłość. – chłopak zaśmiał się razem z dziewczyną 
- Kocham cię Carmen Black.
- Myślałam, że skomentujesz to czymś w stylu „kobiety”, ale ja też cię kocham.
- Nie lubię być przewidywalny.

SZCZEŚĆ!!!  PIĘĆ!!!

- Nasz pierwszy sylwester. – uśmiechnął się Matt siedząc z Dorcas na ławce przed domem.
- Tak jest, mam tylko nadzieję, że nie ostatni.
- Póki co nie planuję żadnych, ale to żadnych zmian. – powiedział chłopak i pocałował Meadowes w czubek głowy. – Chyba żebym miał się gdzieś przeprowadzać. Słyszałem, że Londyn jest pod paroma względami ciekawszy od Barcelony. Ponoć ludzie są przyjemniejsi, zwłaszcza kobiety. 

CZTERY!!!  TRZY!!!

Liz i Syriusz z przejęciem czekali na rozwój wydarzeń. Siedzieli w pokoju Jamesa i Łapy. Byli tak ciekawi odpowiedzi Lily, że nawet nie mieli ochoty na dalszą cześć imprezy.
- Mam nadzieję, że się zgodzi. – szepnęła Liz i spojrzała na zegarek. – Za parę sekund północ. Może powinniśmy odliczać, będzie klimat. – zaśmiała się i razem z chłopakiem obserwowali każdy ruch wskazówki. Syriusz w skupieniu przyglądał się dziewczynie. Nieoczekiwanie jeszcze zanim wybiła północ przybliżył się do niej, tak że ich twarze dzieliło parę centymetrów. Ich oddechy przyspieszyły. Wreszcie ich usta złączyły się w wyczekiwanym pocałunku.

DWA!!!

- Wyjdź za mnie. – Lilianne nie mogła uwarzyć własnym zmysłom. James Potter stał koło niej z czerwonym pudełeczkiem w dłoni i prosił ją o rękę. Jej oczy zaszkliły się ze wzruszenia. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
- James, ja…

__________________


MVAHAHAHAAHAH

Dorcas (przed północą)

Ann (przed północą)

Carmen (przed północą)

Liz (przed imprezą)

Lily (przed północą)

Dzisiaj na gifach same damy :)



11 komentarzy:

  1. Wreszcie nowy rozdział! Super, ale niesmak po Dor&Matt i Syriusz&Liz pozostał :(

    OdpowiedzUsuń
  2. UGH... Nie można tak kończyć!!! I teraz będę cały czas zastanawiać się co odpowie :P mam nadzieję że się zgodzi :D w ogóle to słodko się zrobiło :P to kiedy następny rozdział ? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym rozdziałem to trudne pytanie :D Mam nadzieję, że do końca wakacji się jeszcze pojawi :)

      Usuń
  3. Kocham Twojego bloga!! :3
    Przy okazji u mnie nowy rozdział :D Zapraszam wszystkich chętnych! ;) lily-james-i-ty.blogspot.com
    Pozdrawiam, Ginny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. WKońcu już straciłam nadzieję A tu wchodzę i bum! ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, super, super!!! Rozdział bombowy!!! Proszę, napisz tylko, że Lily się zgodzi...

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeah mymmym.... xD
    nowy rozdział skaczemy z radości mhmmhm...
    ale i rozszarpujemy ciebie
    za takie zakończenie xDD dl
    rozdział jest cudowny z nie cierpliwością bedę czekać na następny :-)
    zyczę weny ^^

    PS. sorka że kom tak późno ale neta zabrakło :-/

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie piszesz ale ja też uważam że fajnie by było gdyby nagle Dorcas i Syriusz się pochodzili ❤ ciekawa jestem co powie Lily

    OdpowiedzUsuń
  8. To kiedy ten rozdział? :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy nowy? Co wchodzę do cb to wiem ze nic nie będzie :( (ale jak by było to.. )

    OdpowiedzUsuń