Autor: Anna M. Waldorf
Rozdział 13
"Sylwester 1977"
"Sylwester 1977"
- Moi drodzy, powiedzcie mi
co wiecie o Bezoarze.
Dłoń Severusa Snape’a
poszybowała w górę. Horacy Slughorn spojrzał na ucznia z dumą, jednak zamiast
wybrać go do odpwiedzi, rozejrzał się po klasie w poszukiwaniu swojej
ulubienicy. Lily jednak nie było ani na swoim miejscu, ani w klasie. Nie było
też Dorcas, ani Jamesa. Syriusza i Liz też nie było. W sumie nie było nikogo z
przyjaciół.
- Ktoś wie, gdzie jest panna
Evans lub pan Lupin?
W tym samym czasie…
Prawie cała grupa przyjaciół siedziała w Pokoju Życzeń,
który wyglądał jak oblana słońcem polana i korzystała z uroków tego cudownego
miejsca. Leżeli porozwalani pośród soczyście zielonej trawy.
- Musimy kupić sukienki na
sylwestra. – zagadnęła dziewczyny Ann.
- Właśnie, zostało mało
czasu. Może zorganizujemy jakiś wypad do Hogsmeade.
- A ty Carmen już nie masz
sukienki?
- Może i mam, ale nie
przepuszczę żadnej okazji do zakupów. – dziewczyna mrugnęła porozumiewawczo do
przyjaciółek. Nagle do pomieszczenia wpadła Dorcas, która została trochę dłużej
w dormitorium.
- Właśnie przeczytałam, że
niedługo mają zorganizować wyjście do Hogsmeade.
- Wiecie co, ten nasz dyrektor
chyba czyta nam w myślach, może on ma tu jakieś podsłuchy.
- Naprawdę bym się nie
zdziwił, no ale teraz musze spadać. – Syriusz podniósł się z ziemi. – Teoriami
spiskowymi zajmiemy się później, na razie.
- Kto teraz? – zapytał Aaron
spoglądając na Jamesa, kiedy drzwi do Pokoju Życzeń zamknęły się.
- Maya. – chłopak zaśmiał
się, a jego dziewczyna spojrzała porozumiewawczo na przyjaciółki.
- Wiecie co, my też musimy
już iść. – chłopcy posłali Gryfonkom zdziwione spojrzenia. - No… babskie
sprawy.
Cała piątka skierowała się w
stronę wyjścia, a kiedy była już za drzwiami odetchnęła z ulgą. To była pora na
drugą fazę ich wielkiego planu. Po rozmowie z nową dziewczyną Syriusza – Mayą
trzeba było tylko stawić się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie.
Blondynka
patrzyła na pięć dziewcząt stojących przed nią i zastanawiała się nad ich
propozycją.
- A co ja będę z tego miała? – Lily uśmiechnęła się
triumfalnie. To oznaczało, że Maya rozważała przyjęcie ich propozycji.
- Odegrasz się na nim za to, że wykorzystał się jako
pocieszenie po zerwaniu z dziewczyną, może nawet będziesz jedną z nielicznych,
które zerwały z cudownym Syriuszem Blackiem. – to wystarczyło dziewczynie w
podjęciu decyzji, zawsze chciała być choć trochę popularna w szkole. Jeśli nie
jako jego dziewczyna, to jako ktoś kto złamał mu serce.
- Zgadzam się. Co ma zrobić?
Dzięki „pożyczonej” od
chłopaków mapie wiedziały kiedy James i Syriusz znajdą się w wyznaczonym
miejscu. Dwójka niczego niespodziewających się Huncwotów szła wzdłuż korytarza,
gdy nagle podbiegła do nich Maya i rzuciła się Potterowi na szyję. Zaskoczony chłopak
nie zdążył nawet zareagować kiedy dziewczyna pocałowała go. Stojący obok Łapa
stał z szeroko otwartą buzią, nie rozumiejąc co się właśnie wydarzyło. W tym
samym momencie zza ściany wyłoniła się piątka przyjaciółek. Choć wszystko było
wcześniej ustalone Lily zaniemówiła, gdy zobaczyła parę uczniów. Jednak szybko
się opamiętała, przecież wiedziała, że James nie miał pojęcia co się dzieję.
Kiedy chłopak odepchnął dziewczynę zauważył stojąca naprzeciwko niego
Rudowłosą. Stali w milczeniu przez parę dobrych sekund, po czym Lily nic nie
mówiąc odwróciła się i ruszyła w stronę wieży Gryffindoru.
W tym samym czasie Syriusz i
Maya kłócili się, a inni uczniowie, jak to mieli w zwyczaju, wszystkiemu się
przysłuchiwali.
- Co to w ogóle miało być?! –
krzyknął Black wskazując na stojącego bez ruchu Jamesa.
- Musiałam się jakoś na tobie
zemścić. Rzucenie się i jednocześnie zdrada najlepszego przyjaciela wydała mi
się najlepsza.
- Zemścić za co?
- Wykorzystałeś mnie. Byłam
tylko kimś na pocieszenie po tym jak zostawiła cię Dorcas. – Syriusz spojrzał
na nią zdziwiony.
- Jesteś jakaś nienormalna.
James idzie… - ale Jamesa nie było już na korytarzu. Spojrzenia Liz i Syriusza
spotkały się. Wiedzieli, że muszą znaleźć Rogacza, zanim ten zrobi jakieś
głupstwo. W szybkim tempie, odprowadzani spojrzeniami uczniów, poszli w
kierunku który wcześniej wybrała Lily. Jednak kiedy wpadli do dormitorium
Huncwotów Rogacza w nim nie było. Gdy mieli już wychodzić Syriusz zauważył coś
leżącego na szafce nocnej Jamesa. Podszedł bliżej i szeroko otworzył oczy. –
Liz, chodź tu szybko.
- Co się sta… Jezu! –
patrzyli na przedmiot w milczeniu. – Chyba muszę powiedzieć dziewczynom,
inaczej któreś z nich wszystko zepsuje.
Lily siedziała w sowiarni i spoglądała na zasypane
śniegiem błonia. Zawsze lubiła pobyć chwile sama, pozbierać myśli. Nie była
pewna, czy ich pomysł był taki dobry, jak wydawało się na początku. To co
zobaczyła odzwierciedlało jej dawne obawy co do związku z Jamesem.
- Co teraz? – chłopak stał
oparty o framugę drzwi. Dziewczyna wzruszyła ramiona przenosząc na niego swoje
spojrzenie.
- Chyba musimy zrobić… -
końcówka zdania utknęła jej w gardle. Nagle to wszystko stało się takie
prawdziwe. Przecież równie dobrze taka sytuacja mogła mieć miejsce naprawdę,
bez żadnych planów, czy zemst.
- Tylko mi nie mów o żadnych
przerwach. Ja się nie bawię w takie rzeczy. Albo zrywamy albo nie. – Lily
milczała, a w jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, to już nie była część
wymyślonego przez nią scenariusza. Nie była pewna jaką decyzje powinna podjąć.
- Powiem ci tylko, że ta cała
sytuacja, która wydarzyła się przed chwilą jest jedynie wymówką. Dobrze wiesz,
że to nie ja jestem tu winny. – Dziewczyna nadal milczała. – Widzę, że wszystko
jasne. Chyba nie mamy już dzisiaj o czym rozmawiać.
Chłopak wyszedł zostawiając
ją w kompletnej ciszy. Z oczu dziewczyny popłynęły łzy. Przesiedziała w
sowiarni ponad godzinę kiedy znalazły ją przyjaciółki. Lily powiedziała im całą
rozmowę. Miały poczucie winy, że to przez nie wszystko się wydarzyło.
Przez
następne dni Lily i Rogacz nie odezwali się do siebie ani słowem. Liz cały czas
biła się z myślami, czy nie powiedzieć bratu prawdy, albo Lily o tym co znalazła w pokoju Jamesa. W końcu zdecydowała się porozmawiać z
chłopakiem. Opowiedziała mu o całym planie, co poskutkowało tym, że przestał
odzywać się również do reszty dziewczyn, choć słowa siostry uspokoiły go.
- Lily musisz przyjechać,
proszę. – Ellie cały czas próbowała namówić przyjaciółkę żeby nie rezygnowała z
przyjazdu na sylwestrową imprezę.
- Chyba wolę spędzić tego
sylwestra w domu, z rodziną.
- Ale Ruda, to są nasze
ostatnie chwile razem. Zrób to dla nas, a przynajmniej dla mnie, twojego
ukochanego Łapy. Zrozum, że nie przeżyję nowego roku bez mojego ulubionego
rudzielca. – Evans zaśmiała się. Komentarz Syriusza w końcu ją przekonał
Wszyscy, którzy planowali wrócić do domu na sylwestra
rozsiedli się w pociągu i z niecierpliwością wyczekiwali spotkania z rodziną,
czy pójścia na niesamowitą imprezę.
Kiedy dojechali do Londynu,
wysiedli i zgromadzili się parę metrów dalej.
- Dobra, słuchajcie mnie.
Widzimy się u tegoż szanownego rodzeństwa za dwa dni o ósmej. – poinstruował
wszystkich Syriusz. – A teraz do domów, cieszyć się przerwą od szkoły.
Kiedy Liz, James i Syriusz
byli już u siebie od razy zabrali się do pracy. Chłopcy zajęli się zaproszeniem
znajomych z sąsiedztwa, a Elizabeth sporządzeniem listy zakupów.
- Syriusz masz tu listę i nie
pokazuj jej Jamesowi. – Black spojrzał na kartkę.
- Po co ci świeczki i trzy
tuziny róż?
- Wiesz, zawsze się mogą
przydać.
- Liz… - spojrzał wyczekująco
na dziewczynę. – Jeśli w ogóle będzie chciał to zrobić, to zrobi to po swojemu.
- Ty się o nic nie martw,
tylko kup to o co cię proszę. - chłopak przewrócił oczami, ale wykonał polecenie przyjaciółki.
Dwa
dni później, gdy wszystko było załatwione i dopięte na ostatni guzik, a Dorea i
Charles Potterowie wyszli do znajomych, cała trójka mogła wreszcie chwile
odpocząć. O umówionej godzinie w drzwiach stanęli pierwsi goście. Przyjaciele z
Hogwartu, Doliny Godryka, a nawet znajomi Liz. Około dziewiątej na miejsce
przybyła reszta przyjaciół. W domu było tak wielu ludzi, że Lily i Dorcas nie
mogły znaleźć żadnego z domowników.
- Jak myślisz Dor, zaprosił
jakąś dziewczynę?
- Nie martw się kochana,
James to nie Syriusz.
- Nadal z nim nie rozmawiałaś?
– Rudowłosa spojrzała wymownie na przyjaciółkę.
- Jakoś tak nie było okazji.
– Lily w odpowiedzi pokręciła tylko głową.
- O której przyjedzie ten
twój Matt?
- Powinien być gdzieś o
jedenastej. Już się nie mogę doczekać. – na twarzy brunetki zagościł błogi
uśmiech na myśl o ukochanym.
- Ja to się nie mogę doczekać
reakcji Syriusza.
- Czy ty musisz tak wszystko
krytykować? Baw się, napij i spędź tą imprezę w dobrym nastroju.
- Łatwo ci mówić. – mruknęła
dziewczyna, ale o dziwo przez resztę wieczoru bawiła się całkiem nieźle.
Impreza trwała w najlepsze,
ludzi pili, jedli, tańczyli, rozmawiali. Jak przewidywała Dorcas, Matt
przyjechał o jedenastej, chętnie przywitał się z przyjaciółmi dziewczyny. Obyło
się bez żadnych niepotrzebnych nieporozumień. Nawet Syriusz zachowywał się jak
należy.
- Mam pomysł. – zagadnął
przyjaciół Peter, kiedy stali razem obok stołu z przekąskami, gdy ich spojrzenia przeszły na niego, kontynuował – Zróbmy
tak, żeby o północy każdy kogoś pocałował. – pomysł chłopaka przywitał się z
ogólnym entuzjazmem, nie licząc mrożących spojrzeń Lily i James rzucanych w
stronę Glizdka.
Kiedy zbliżała się północ
James coraz bardziej się denerwował. Na pozór cały czas tańczył i żartował, ale
jego najlepszy przyjaciel wiedział co się święci. W końcu przekonał się do
pomysłu Liz i pomógł rodzeństwu w przygotowaniu wszystkiego. Kiedy zegar
pokazał jedenastą czterdzieści Ellie poprosiła Lily na chwilę do innego pokoju,
a sama szybko z niego uciekła, zostawiając zdziwioną przyjaciółkę. Rudowłosa
rozejrzała się dookoła. W pokoju panował półmrok. Wokół niej stało pełno zapalonych świec, a prawie całą podłogę pokrywały płatki czerwonych róż.
- Lily. – spojrzała w lewo,
obok niej stał James. – To co wydarzyło się parę dni temu w ogóle nie powinno
mieć miejsca. – przerwał na chwilę. - Jeśli się nie zgodzisz zrozumiem… Ale
jesteś miłością mojego życia, nie wyobrażam go sobie z nikim innym. Jestem
gotowy poczekać na ciebie, jeśli ty byś tak chciała. Czekałem siedem lat mogę
czekać jeszcze dłużej. Jednak mam nadzieję, że czujesz to samo. – dziewczyna
słuchała słów ukochanego, a jej oczy zaszkliły się.
DZIESIĘĆ!!! DZIEWIĘĆ!!!
- Cieszę się, że spędzamy
tego ostatniego sylwestra razem. Nie wymarzyłbym go sobie lepiej. – Remus i Ann
stali objęci na tarasie wśród innych zakochanych par chcących spędzić ten
moment razem.
- Wiesz, że to nie musi być
nasz ostatni sylwester. – szepnęła blondynka, patrząc głęboko w oczy chłopaka.
Nic nie potrafiłoby opisać ich szczęścia.
OSIEM!!! SIEDEM!!!
Niedaleko Lupina i jego
dziewczyny stali wtuleni w siebie Carmen i Aaron.
- Pamiętasz jak na początku
roku spotykaliśmy się w schowku na miotły? – zaśmiała się carmen.
- Tak, szczyt romantyzmu to
nie był.
- Wręcz przeciwnie, to była
taka zakazana miłość. – chłopak zaśmiał się razem z dziewczyną
- Kocham cię Carmen Black.
- Myślałam, że skomentujesz
to czymś w stylu „kobiety”, ale ja też cię kocham.
- Nie lubię być
przewidywalny.
SZCZEŚĆ!!! PIĘĆ!!!
- Nasz pierwszy sylwester. –
uśmiechnął się Matt siedząc z Dorcas na ławce przed domem.
- Tak jest, mam tylko
nadzieję, że nie ostatni.
- Póki co nie planuję
żadnych, ale to żadnych zmian. – powiedział chłopak i pocałował Meadowes w
czubek głowy. – Chyba żebym miał się gdzieś przeprowadzać. Słyszałem, że Londyn
jest pod paroma względami ciekawszy od Barcelony. Ponoć ludzie są przyjemniejsi, zwłaszcza kobiety.
CZTERY!!! TRZY!!!
Liz i Syriusz z przejęciem
czekali na rozwój wydarzeń. Siedzieli w pokoju Jamesa i Łapy. Byli tak ciekawi
odpowiedzi Lily, że nawet nie mieli ochoty na dalszą cześć imprezy.
- Mam nadzieję, że się
zgodzi. – szepnęła Liz i spojrzała na zegarek. – Za parę sekund północ. Może
powinniśmy odliczać, będzie klimat. – zaśmiała się i razem z chłopakiem
obserwowali każdy ruch wskazówki. Syriusz w skupieniu przyglądał się dziewczynie. Nieoczekiwanie jeszcze
zanim wybiła północ przybliżył się do niej, tak że ich twarze dzieliło parę
centymetrów. Ich oddechy przyspieszyły. Wreszcie ich usta złączyły się w wyczekiwanym pocałunku.
DWA!!!
- Wyjdź za mnie. – Lilianne
nie mogła uwarzyć własnym zmysłom. James Potter stał koło niej z czerwonym
pudełeczkiem w dłoni i prosił ją o rękę. Jej oczy zaszkliły się ze wzruszenia.
Nie wiedziała co ma powiedzieć.
- James, ja…
__________________
MVAHAHAHAAHAH
Dorcas (przed północą)
Ann (przed północą)
Carmen (przed północą)
Liz (przed imprezą)
Lily (przed północą)
Dzisiaj na gifach same damy :)
Wreszcie nowy rozdział! Super, ale niesmak po Dor&Matt i Syriusz&Liz pozostał :(
OdpowiedzUsuńUGH... Nie można tak kończyć!!! I teraz będę cały czas zastanawiać się co odpowie :P mam nadzieję że się zgodzi :D w ogóle to słodko się zrobiło :P to kiedy następny rozdział ? ;)
OdpowiedzUsuńZ tym rozdziałem to trudne pytanie :D Mam nadzieję, że do końca wakacji się jeszcze pojawi :)
UsuńKocham Twojego bloga!! :3
OdpowiedzUsuńPrzy okazji u mnie nowy rozdział :D Zapraszam wszystkich chętnych! ;) lily-james-i-ty.blogspot.com
Pozdrawiam, Ginny :)
WKońcu już straciłam nadzieję A tu wchodzę i bum! ❤
OdpowiedzUsuńSuper, super, super!!! Rozdział bombowy!!! Proszę, napisz tylko, że Lily się zgodzi...
OdpowiedzUsuńYeah mymmym.... xD
OdpowiedzUsuńnowy rozdział skaczemy z radości mhmmhm...
ale i rozszarpujemy ciebie
za takie zakończenie xDD dl
rozdział jest cudowny z nie cierpliwością bedę czekać na następny :-)
zyczę weny ^^
PS. sorka że kom tak późno ale neta zabrakło :-/
Fajnie piszesz ale ja też uważam że fajnie by było gdyby nagle Dorcas i Syriusz się pochodzili ❤ ciekawa jestem co powie Lily
OdpowiedzUsuńTo kiedy ten rozdział? :P
OdpowiedzUsuńKiedy nowy? Co wchodzę do cb to wiem ze nic nie będzie :( (ale jak by było to.. )
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej w ten weekend lub w piątek :)
Usuń