Waszym ulubionym bohaterem jest Dorcas! Dobry wybór :)
Rozdział 4
"Kobiety..."
Na dworze było już ciemno, a na korytarzach panował niemal mrok. To jednak nie przeszkadzało pewnej dziewczynie w ich przemierzaniu. Wiedziała gdzie i po co tam zmierza. Mijała coraz to kolejne klasy, schowki na miotły, aż w końcu stanęła przed lekko uchylonymi dębowymi drzwiami. Otworzyła je i weszła do starej, nieużywanej klasy, gdzie większość mebli pokrywał kurz i pajęczyny. Ruszyła dalej i całkowicie zniknęła w mroku, panującym w pomieszczeniu. Nagle poczuła czyjś przyspieszony oddech na swojej szyi. Przeszły ją ciarki, ale wiedziała, że nie ma się czego bać, nie przy nim.
- Kazałaś mi na siebie bardzo długo czekać. - usłyszał szept tuż przy swoim uchu. Odwróciła się w stronę swojego towarzysza i uśmiechnęła się słodko.
- Ale ty oczywiście bardzo mnie kochasz i mi to wybaczysz. - szepnęła.
- Możliwe... - odpowiedział chłopak tajemniczo, po czym utkwił w niej zaciekawione spojrzenie. - Dlaczego się spóźniłaś?
- Zgłodniałam i wybrałam się na krótki spacerek do kuchni. - odpowiedziała i wyprostowała rękę, ukazując nadgryzione ciastko.
Chłopak przyjrzał się swojej wybrance, uśmiechnął się rozbawiony i niespodziewanie wpił się w jej usta. Zaskoczona odwzajemniła pocałunek. Nagle on przerwał i ponownie jej się przyjrzał.
- Dlaczego my się w ogóle spotykamy w takich miejscach, to niedorzeczne. - wyrzucił z siebie.
Dziewczyna z powrotem wtuliła się w swojego ukochanego.
- Przecież to nadaje temu wszystkiemu nutki tajemniczości. Jak w jakiejś książce, czy coś. - powiedziała z entuzjazmem.
Chłopak spojrzał na nią, uśmiechnął się rozbawiony, po czym mruknął pod nosem, czego ona na szczęście nie usłyszała.
- Kobiety...
***
Wrzesień minął jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Uczniowie dni spędzali zazwyczaj na odrabianiu lekcji, uczeniu się, czy jak w przypadku Huncwotów, na robieniu kawałów. Nie przeszkadzały im coraz to kolejne szlabany, a nawet wydawali się być z nich dumni. Związek Jamesa i Carmen przetrwał próbę czasu, byli nierozłączni. A Dorcas i Syriusz?
- Dor! Ile mam na ciebie czekać?! - krzyknął Syriusz, siedząc w dormitorium dziewcząt z siódmej klasy, czekając na swoją dziewczynę. To było dla Blacka niepojęte. To był, dotychczas jego najdłuższy związek, pomimo to, że trwał zaledwie miesiąc.
W międzyczasie z łazienki wyszła Dorcas, ubrana w gruby wełniany sweter i czarne spodnie. Przystanęła na moment, przyjrzała się Syriuszowi, uśmiechnęła się i jak gdyby nigdy nic wyszła z sypialni.
- Idziesz? Ile mam na ciebie czekać? - rzuciła na odchodnym i podążyła w kierunku wyjścia pod portretem.
Chłopak zrobił zdziwioną minę, po czym zaśmiał się i pobiegł za nią.
Pokój wspólny tętnił życiem. Jednak nic w tym dziwnego. Był sobotni, deszczowy wieczór. Cóż można robić, jak nie siedzieć z przyjaciółmi i wpatrywać się w ogień buchający w kominku. Można było też oczywiście zacząć się uczyć lub odrabiać lekcje, jak kilka osób, prawdopodobnie piątoklasistów. Lecz ani Peter, ani James i Carmen, ani Ann, ani nawet Remus i Lily nie mieli takiego zamiaru. Syriusz i Dor spojrzeli na swoich przyjaciół, wręcz porozwalanych na fotelach i kanapie przed kominkiem. Następnie ich spojrzenia się spotkały i zgodnie ruszyli do wyjścia z pokoju.
- Gdzie zaprowadzisz mnie dzisiaj? - zapytała Meadowes, kiedy przemierzali kolejny, nieznany jej korytarz.
- Spodoba ci się. Tylko musisz mi obiecać, że nikomu o tym miejscu nie powiesz. Inaczej James mnie po prostu zabije.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Syriusza i ruszyli dalej. Wędrowali jeszcze przez chwilę, aż chłopak zatrzymał się pod ścianę i zaczął spacerować wzdłuż niej.
- Eee... Czy ty się kochanie dobrze czujesz? - zapytała z niepokojem w głosie Dorcas. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na dziewczynę
- Wiesz co Dor, ja nie mam pomysłu. Przejdź proszę pod tą ścianą trzy razy i powtarzaj w myślach, gdzie chciałabyś się znajdować. - powiedział zrezygnowany. Meadowes spojrzała na niego jak na idiotę, zmrużyła oczy i już zamierzała coś powiedzieć, ale Syriusz przerwał jej.
- Nic nie mów, tylko to zrób.
Dziewczyna zrezygnowana wykonała polecenie i ku jej zaskoczeniu po chwili, tuż obok niej pojawiły się drzwi. Zdziwiona nacisnęła klamkę* i weszła do środka. Rozejrzała się dookoła i stanęła w bezruchu. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Znajdowała się na plaży, a przed nią rozpościerał się piękny zachód słońca. W pobliżu nie było widać, ani słychać żadnej żywej duszy. Była tylko ona, ciepły piasek, morze i piękny widok.
- No... wow. Postarałaś się. - usłyszała za sobą głos chłopaka. No tak, była ona, ciepły piasek, morze, piękny widok i Syriusz. Dorcas odwróciła się w jego stronę, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Spędzili w w, jak dowiedziała się dziewczyna, pokoju życzeń kilka godzin. Spacerowali, podziwiali widoki, rozmawiali, jak na parę przystało. Niestety po jakimś czasie pora było się zbierać, więc ruszyli w stronę wieży Gryffindoru, wspominając wspólnie spędzone chwile. Po wejściu do salonu gryfonów, dołączyli do swoich przyjaciół, którzy i dziwo nie ruszyli się jeszcze z uprzednio zajmowanych miejsc.
- Siedzieliście tak przez cały czas? - zapytała zdziwiona Dorcas.
- No, w sumie to tak. - odparła znudzona Ann. - Chociaż Carmen na chwilę wstała i poszła do pokoju po zeszyt. To się liczy?
- A co tam u was, gołąbeczki? - dodała zainteresowana kuzynka Syriusza**.
- Bardzo zabawne, naprawdę. - odpowiedział, udając obrażonego Black.
- Przestań Syriusz, wstydzisz się, czy co?
- Nie mam czego, młoda. - odpowiedział, po czym żartobliwie poczochrał jej włosy i czekał na jej reakcje.
- Po pierwsze, jesteś starszy tylko o trzy miesiące, a po drugie... nigdy... nie... waż.... się... dotykać... moich.... włosów! - krzyknęła zirytowana dziewczyna i pobiegła do swojego dormitorium. Syriusz spojrzał na nią rozbawiony i skomentował to jednym wyrazem, za co zaraz dostał po głowie od siedzącej obok niego Dorcas.
- Kobiety...
Dorcas i Syriusz
Carmen
* Co się robi z klamką? Zawsze jak musiałam to napisać, to nie wiedziałam jak to "ująć"
** Mam nadzieje, że wiecie iż jest to Carmen ;)
Rozdział 4
Na dworze było już ciemno, a na korytarzach panował niemal mrok. To jednak nie przeszkadzało pewnej dziewczynie w ich przemierzaniu. Wiedziała gdzie i po co tam zmierza. Mijała coraz to kolejne klasy, schowki na miotły, aż w końcu stanęła przed lekko uchylonymi dębowymi drzwiami. Otworzyła je i weszła do starej, nieużywanej klasy, gdzie większość mebli pokrywał kurz i pajęczyny. Ruszyła dalej i całkowicie zniknęła w mroku, panującym w pomieszczeniu. Nagle poczuła czyjś przyspieszony oddech na swojej szyi. Przeszły ją ciarki, ale wiedziała, że nie ma się czego bać, nie przy nim.
- Kazałaś mi na siebie bardzo długo czekać. - usłyszał szept tuż przy swoim uchu. Odwróciła się w stronę swojego towarzysza i uśmiechnęła się słodko.
- Ale ty oczywiście bardzo mnie kochasz i mi to wybaczysz. - szepnęła.
- Możliwe... - odpowiedział chłopak tajemniczo, po czym utkwił w niej zaciekawione spojrzenie. - Dlaczego się spóźniłaś?
- Zgłodniałam i wybrałam się na krótki spacerek do kuchni. - odpowiedziała i wyprostowała rękę, ukazując nadgryzione ciastko.
Chłopak przyjrzał się swojej wybrance, uśmiechnął się rozbawiony i niespodziewanie wpił się w jej usta. Zaskoczona odwzajemniła pocałunek. Nagle on przerwał i ponownie jej się przyjrzał.
- Dlaczego my się w ogóle spotykamy w takich miejscach, to niedorzeczne. - wyrzucił z siebie.
Dziewczyna z powrotem wtuliła się w swojego ukochanego.
- Przecież to nadaje temu wszystkiemu nutki tajemniczości. Jak w jakiejś książce, czy coś. - powiedziała z entuzjazmem.
Chłopak spojrzał na nią, uśmiechnął się rozbawiony, po czym mruknął pod nosem, czego ona na szczęście nie usłyszała.
- Kobiety...
- Kazałaś mi na siebie bardzo długo czekać. - usłyszał szept tuż przy swoim uchu. Odwróciła się w stronę swojego towarzysza i uśmiechnęła się słodko.
- Ale ty oczywiście bardzo mnie kochasz i mi to wybaczysz. - szepnęła.
- Możliwe... - odpowiedział chłopak tajemniczo, po czym utkwił w niej zaciekawione spojrzenie. - Dlaczego się spóźniłaś?
- Zgłodniałam i wybrałam się na krótki spacerek do kuchni. - odpowiedziała i wyprostowała rękę, ukazując nadgryzione ciastko.
Chłopak przyjrzał się swojej wybrance, uśmiechnął się rozbawiony i niespodziewanie wpił się w jej usta. Zaskoczona odwzajemniła pocałunek. Nagle on przerwał i ponownie jej się przyjrzał.
- Dlaczego my się w ogóle spotykamy w takich miejscach, to niedorzeczne. - wyrzucił z siebie.
Dziewczyna z powrotem wtuliła się w swojego ukochanego.
- Przecież to nadaje temu wszystkiemu nutki tajemniczości. Jak w jakiejś książce, czy coś. - powiedziała z entuzjazmem.
Chłopak spojrzał na nią, uśmiechnął się rozbawiony, po czym mruknął pod nosem, czego ona na szczęście nie usłyszała.
- Kobiety...
***
Wrzesień minął jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Uczniowie dni spędzali zazwyczaj na odrabianiu lekcji, uczeniu się, czy jak w przypadku Huncwotów, na robieniu kawałów. Nie przeszkadzały im coraz to kolejne szlabany, a nawet wydawali się być z nich dumni. Związek Jamesa i Carmen przetrwał próbę czasu, byli nierozłączni. A Dorcas i Syriusz?
- Dor! Ile mam na ciebie czekać?! - krzyknął Syriusz, siedząc w dormitorium dziewcząt z siódmej klasy, czekając na swoją dziewczynę. To było dla Blacka niepojęte. To był, dotychczas jego najdłuższy związek, pomimo to, że trwał zaledwie miesiąc.
W międzyczasie z łazienki wyszła Dorcas, ubrana w gruby wełniany sweter i czarne spodnie. Przystanęła na moment, przyjrzała się Syriuszowi, uśmiechnęła się i jak gdyby nigdy nic wyszła z sypialni.
- Idziesz? Ile mam na ciebie czekać? - rzuciła na odchodnym i podążyła w kierunku wyjścia pod portretem.
Chłopak zrobił zdziwioną minę, po czym zaśmiał się i pobiegł za nią.
Pokój wspólny tętnił życiem. Jednak nic w tym dziwnego. Był sobotni, deszczowy wieczór. Cóż można robić, jak nie siedzieć z przyjaciółmi i wpatrywać się w ogień buchający w kominku. Można było też oczywiście zacząć się uczyć lub odrabiać lekcje, jak kilka osób, prawdopodobnie piątoklasistów. Lecz ani Peter, ani James i Carmen, ani Ann, ani nawet Remus i Lily nie mieli takiego zamiaru. Syriusz i Dor spojrzeli na swoich przyjaciół, wręcz porozwalanych na fotelach i kanapie przed kominkiem. Następnie ich spojrzenia się spotkały i zgodnie ruszyli do wyjścia z pokoju.
- Gdzie zaprowadzisz mnie dzisiaj? - zapytała Meadowes, kiedy przemierzali kolejny, nieznany jej korytarz.
- Spodoba ci się. Tylko musisz mi obiecać, że nikomu o tym miejscu nie powiesz. Inaczej James mnie po prostu zabije.
Dziewczyna uśmiechnęła się do Syriusza i ruszyli dalej. Wędrowali jeszcze przez chwilę, aż chłopak zatrzymał się pod ścianę i zaczął spacerować wzdłuż niej.
- Eee... Czy ty się kochanie dobrze czujesz? - zapytała z niepokojem w głosie Dorcas. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na dziewczynę
- Wiesz co Dor, ja nie mam pomysłu. Przejdź proszę pod tą ścianą trzy razy i powtarzaj w myślach, gdzie chciałabyś się znajdować. - powiedział zrezygnowany. Meadowes spojrzała na niego jak na idiotę, zmrużyła oczy i już zamierzała coś powiedzieć, ale Syriusz przerwał jej.
- Nic nie mów, tylko to zrób.
Dziewczyna zrezygnowana wykonała polecenie i ku jej zaskoczeniu po chwili, tuż obok niej pojawiły się drzwi. Zdziwiona nacisnęła klamkę* i weszła do środka. Rozejrzała się dookoła i stanęła w bezruchu. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Znajdowała się na plaży, a przed nią rozpościerał się piękny zachód słońca. W pobliżu nie było widać, ani słychać żadnej żywej duszy. Była tylko ona, ciepły piasek, morze i piękny widok.
- No... wow. Postarałaś się. - usłyszała za sobą głos chłopaka. No tak, była ona, ciepły piasek, morze, piękny widok i Syriusz. Dorcas odwróciła się w jego stronę, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Spędzili w w, jak dowiedziała się dziewczyna, pokoju życzeń kilka godzin. Spacerowali, podziwiali widoki, rozmawiali, jak na parę przystało. Niestety po jakimś czasie pora było się zbierać, więc ruszyli w stronę wieży Gryffindoru, wspominając wspólnie spędzone chwile. Po wejściu do salonu gryfonów, dołączyli do swoich przyjaciół, którzy i dziwo nie ruszyli się jeszcze z uprzednio zajmowanych miejsc.
- Siedzieliście tak przez cały czas? - zapytała zdziwiona Dorcas.
- No, w sumie to tak. - odparła znudzona Ann. - Chociaż Carmen na chwilę wstała i poszła do pokoju po zeszyt. To się liczy?
- A co tam u was, gołąbeczki? - dodała zainteresowana kuzynka Syriusza**.
- Bardzo zabawne, naprawdę. - odpowiedział, udając obrażonego Black.
- Przestań Syriusz, wstydzisz się, czy co?
- Nie mam czego, młoda. - odpowiedział, po czym żartobliwie poczochrał jej włosy i czekał na jej reakcje.
- Po pierwsze, jesteś starszy tylko o trzy miesiące, a po drugie... nigdy... nie... waż.... się... dotykać... moich.... włosów! - krzyknęła zirytowana dziewczyna i pobiegła do swojego dormitorium. Syriusz spojrzał na nią rozbawiony i skomentował to jednym wyrazem, za co zaraz dostał po głowie od siedzącej obok niego Dorcas.
- Kobiety...
* Co się robi z klamką? Zawsze jak musiałam to napisać, to nie wiedziałam jak to "ująć"
** Mam nadzieje, że wiecie iż jest to Carmen ;)
Dziewczyna uśmiechnęła się do Syriusza i ruszyli dalej. Wędrowali jeszcze przez chwilę, aż chłopak zatrzymał się pod ścianę i zaczął spacerować wzdłuż niej.
- Eee... Czy ty się kochanie dobrze czujesz? - zapytała z niepokojem w głosie Dorcas. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na dziewczynę
- Wiesz co Dor, ja nie mam pomysłu. Przejdź proszę pod tą ścianą trzy razy i powtarzaj w myślach, gdzie chciałabyś się znajdować. - powiedział zrezygnowany. Meadowes spojrzała na niego jak na idiotę, zmrużyła oczy i już zamierzała coś powiedzieć, ale Syriusz przerwał jej.
- Nic nie mów, tylko to zrób.
Dziewczyna zrezygnowana wykonała polecenie i ku jej zaskoczeniu po chwili, tuż obok niej pojawiły się drzwi. Zdziwiona nacisnęła klamkę* i weszła do środka. Rozejrzała się dookoła i stanęła w bezruchu. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Znajdowała się na plaży, a przed nią rozpościerał się piękny zachód słońca. W pobliżu nie było widać, ani słychać żadnej żywej duszy. Była tylko ona, ciepły piasek, morze i piękny widok.
- No... wow. Postarałaś się. - usłyszała za sobą głos chłopaka. No tak, była ona, ciepły piasek, morze, piękny widok i Syriusz. Dorcas odwróciła się w jego stronę, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Spędzili w w, jak dowiedziała się dziewczyna, pokoju życzeń kilka godzin. Spacerowali, podziwiali widoki, rozmawiali, jak na parę przystało. Niestety po jakimś czasie pora było się zbierać, więc ruszyli w stronę wieży Gryffindoru, wspominając wspólnie spędzone chwile. Po wejściu do salonu gryfonów, dołączyli do swoich przyjaciół, którzy i dziwo nie ruszyli się jeszcze z uprzednio zajmowanych miejsc.
- Siedzieliście tak przez cały czas? - zapytała zdziwiona Dorcas.
- No, w sumie to tak. - odparła znudzona Ann. - Chociaż Carmen na chwilę wstała i poszła do pokoju po zeszyt. To się liczy?
- A co tam u was, gołąbeczki? - dodała zainteresowana kuzynka Syriusza**.
- Bardzo zabawne, naprawdę. - odpowiedział, udając obrażonego Black.
- Przestań Syriusz, wstydzisz się, czy co?
- Nie mam czego, młoda. - odpowiedział, po czym żartobliwie poczochrał jej włosy i czekał na jej reakcje.
- Po pierwsze, jesteś starszy tylko o trzy miesiące, a po drugie... nigdy... nie... waż.... się... dotykać... moich.... włosów! - krzyknęła zirytowana dziewczyna i pobiegła do swojego dormitorium. Syriusz spojrzał na nią rozbawiony i skomentował to jednym wyrazem, za co zaraz dostał po głowie od siedzącej obok niego Dorcas.
- Kobiety...
Dorcas i Syriusz
Carmen
* Co się robi z klamką? Zawsze jak musiałam to napisać, to nie wiedziałam jak to "ująć"
** Mam nadzieje, że wiecie iż jest to Carmen ;)
Oklaski! Owacje! Itp.
OdpowiedzUsuńJak zwykle super. Fakt jest poślizg ale to nic :).
Mam dość Jamesa i Carmen (bo są razem)
Pozdrawiam,
Arya Chase
P.S Pierwsza! (jak dziecko)
Bardzo dziękuję za miły komentarz :3
UsuńJejku Dorcas i Syriusz :* Lofciam Cię za fragment o nich :*****
OdpowiedzUsuńTeż kocham Dor i Syriusza :D
UsuńNotka super :D Tak jak Arya Chase nie lubię parringu Carmes (wymyśliłam to na poczekaniu xD) z niecierpliwością czekam aż Lily i James będą razem :*
OdpowiedzUsuńZakochałam się w Twoim blogu, bohaterach i całej historii. Piszesz cudownie, chociaż troszkę za krótko i w sumie mogłabyś rozbudowywać opisy i dialogi, ale widzę że to początkowe rozdziały, więc będzie Ci wybaczone. Kiedyś ubóstwiałam czytać blogi o James'ie i Lily, później przerzuciłam się na "naruto" i inne anime, ale nadal lubię wracać do starych korzeni i znajduję nowe i ciekawe opowiadania nowych autorów. Co mnie urzekło u Ciebie? Chyba to, ze masz czysty i przejrzysty blog, a ja uwielbiam też jak autor daje obrazki postaci pod rozdziałami, lub w robi osobną stronkę z ich opisem. W dodatku masz śliczny nagłówek, aż miło czyta się tak zadbany blog i z pewnością będę częściej zaglądać.
OdpowiedzUsuńO ile to nie problem [nie wiem czy to robisz] mogłabyś mnie informować na moim blogu o nowościach, byłabym niezmiernie wdzięczna.
http://swing93.blog.interia.pl/
Życzę weny i powodzenia! ;]
Bardzo dziękuję za miły komentarz :) Oczywiście będę informować cię na bieżąco.
UsuńDodałam Twój cudowny blog do swoich linków ;]
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :3
UsuńHzhhahahhahahaha hahahhahah hahhahahaha *śmiech szalonego naukowca* hahahhaha hahhaha hahhahahaha. Dobrze, uspokoiłam się. Po prostu nie mogę... nie mogę przestać się radować. Wysnułam teorię, co do pierwszego fragmentu, już jak skońcyzłam go czytać, a potem tylko utrwalałam się w przekoananiu, że tą dziewczyną jest CARMEN. Dowody?
OdpowiedzUsuń*Carmen poszła po zeszyt, akurat w tym czasie, w którym dziewczyna spotkała sie z chłopakiem,
*Dodałaś pod spodem jej gif, więc domyślam się, że miala jakąś większą rolę, a jedyną możliwą większą rolą jest dziewczyna z pierwszego fragmentu,
*Tak mi podpowiada moje wewnętrzne oko, a takich rzeczy się nie ignoruje,
*Z nią jest coś nie tak.
Tak więc chyba rozumiesz, dlaczego podejrzewam Carmen.Moim zdaniem możemy w tym momencie wysnuć dwie prawdopoobne teorie, które zaraz wypisze, no i trzecią, ale jest ona wbrew poprzedniej, więc nawet jej nie tu nie zamieszczę, bo to coś w stylu "Zabili go i uciekł" xD.
a) Skubana Carmen zdradza Jamesa. Oczywiście nie jest to bardzo prawdopodobne, bo ich związek śmierdział od początku, ale jednak możliwa. Jeśli dopuściłaby się czegoś takeigo, niech czeka na mój odzew. Czeka ją angielska kara za zdradę i o ile mnie pamięć nie myli to szło tak:
-tortury,
-odcięcie kończyń,
-obdarcie ze skóry,
-i spalenie żywcem.
Dodam jeszcze od siebie specjalnie kilka sztuczek, ale ich nie wypisze, bo jeszcze się mnei przestraszysz xD.
b) Związek Jamesa i Carmen to, jak podejrzewają wszyscy, zwykła ściema, która póki co jest nieskuteczna i skuteczna. Nieskuteczna dlatego, że Lily nie jest jawnie zazdrosna, chociaż, nie czarujmy się, NA PEWNO coś tam czuje, ale mnie z tym; a skuteczna dlatego, że miała sen z Jamesem i ich ślubem w roli głównej, który będzie moim wieczystym pocieszeniem. Serio. Lily umówi się z kimś kto nie jest Jamesem, luz, Abigail, ona przecież śniła o Jamesie. James umówi się z kimś innym, luz, Abigail, przecież ich muski są połączone, że aż o sobie śnią. No i jak wspominałam w jednym z moich wcześniejszych tasiemcowatych komentarzy, gdyby Carmen udawała dziewczynę Jamesa po to, żeby tych dwoje się zeszło, jestem gotowa ją polubić. Choć to niewiarygodne.
Okej, koniec ciągłych dramatów z Carmen/Lily/Jamesem, chociaż nie- mam pewne zastrzeżenie. A mianowicie- twoja ankieta, co do ulubionej pary (ahahhahahaha Jarmen przegrywa hahahahahhaha). Dlaczego nie ma tam Jily? Okej, ja rozumiem, oni nie są parą w czasie teraźniejszym, ale jest miedyz nimi chemia i to się liczy. W sumie szkoda, że ich nie ma. Na pewno roznieśliby tę ankietę (a może właśnie dlatego ich nie wpuściłaś? ;>, no wiesz, żeby dać fory reszcie ;>). Ja bym zagłosowała na nich na każdym urządzeniu przenośnym, cyzli:
a) na moim Explorerze,
b) na Chromie,
c) na Operze,
d) na Firefoxie,
e) na moim telefonie
f) na telefonie mamy
g) na telefonei taty
h) na drugim laptopie na Chromie,
i) na drugim laptopie na Firefoxie,
j) na drugim laptopie na Explorerze,
k) na tablecie.
To razem... Jedenaście głosów. Hahahhha już prześcignęli Doriusza :D.
Ale dobra, kij z tym, jak już schodzimy na lepsze tematy- DORIUSZ:
Oni są przesłodcy, serio. Pasują do siebie jak dwie połówki pomarańczy i mogłabym o nich normalnie cyztać i czytać, gdyby nie, NO WŁAŚNIE, gdyby nie Jily.
Buagam- walnij jakąś scenę z tymi dwoma w roli głównej i ujarzmij mój apetyt. Ja umieram tu śmiercią jilowca. Kocham Rann i Doriusza, ale na Boga, przecież adres jest Lily i James, a tu ich strasznie mało :(. Smutam się. Proooszę, daj cokolwiek z nimi. Chocby kłótnie. Albo podanie do siebie chleba na śnaidaniu. COKOLWIEK. Proooooszę ;>.
Okej, kończe mój byle jaki komentarz, z którego nikt nic nie zrozumiał.
Pozdrawiam :*
Weny :*
I chęci :*
Szalona-fanka-Jily
Abigail
Jak ja uwielbiam twoje komentarze :D Kocham je czytać. Nie martw się, scena Jily będzie już w następnym rozdziale i to nie będzie kłótnia ;)
UsuńKiedy następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dokładnie kiedy, ale raczej w pierwszej połowie kwietnia :)
UsuńZapraszam do mnie na prolog :) http://druga-polowka-lily.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńChętnie zajrzę :3 Jesteś może adminką na "Koniec psot. -Huncwoci", czy mi się wydaję? :)
UsuńByłam, owszem :D
UsuńKurcze, jeśli chodzi o pokój życzeń. Zawsze zastanawiałam się, gdzie są drzwi, kiedy pojawia się plaża? Wiszą w powietrzu? Zostaje kawałek ściany? Jak ty sobie to wyobraziłaś (bo ja nie umiem nigdy XD)?
OdpowiedzUsuńWchodzisz do pokoju, wyobrażasz sobie miejsce i nagle jesteś np. na plaży. :D To jest Hogwart, magia i te sprawy ;)
Usuń