Strony

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 14 "Nie mówcie rodzicom"

Autor: Anna M. Waldorf

Rozdział 14
"Nie mówcie rodzicom"


DZIESIĘĆ!!!  DZIEWIĘĆ!!!

- Cieszę się, że spędzamy tego ostatniego sylwestra razem. Nie wymarzyłbym go sobie lepiej. – Remus i Ann stali objęci na tarasie wśród innych zakochanych par chcących spędzić ten moment razem.
- Wiesz, że to nie musi być nasz ostatni sylwester. – szepnęła blondynka, patrząc głęboko w oczy chłopaka. Nic nie potrafiłoby opisać ich szczęścia.

OSIEM!!!  SIEDEM!!!

Niedaleko Lupina i jego dziewczyny stali wtuleni w siebie Carmen i Aaron.
- Pamiętasz jak na początku roku spotykaliśmy się w schowku na miotły? – zaśmiała się carmen.
- Tak, szczyt romantyzmu to nie był.
- Wręcz przeciwnie, to była taka zakazana miłość. – chłopak zaśmiał się razem z dziewczyną
- Kocham cię Carmen Black.
- Myślałam, że skomentujesz to czymś w stylu „kobiety”, ale ja też cię kocham.
- Nie lubię być przewidywalny.

SZCZEŚĆ!!!  PIĘĆ!!!

- Nasz pierwszy sylwester. – uśmiechnął się Matt siedząc z Dorcas na ławce przed domem.
- Tak jest, mam tylko nadzieję, że nie ostatni.
- Póki co nie planuję żadnych, ale to żadnych zmian. – powiedział chłopak i pocałował Meadowes w czubek głowy. – Chyba żebym miał się gdzieś przeprowadzać. Słyszałem, że Londyn jest pod paroma względami ciekawszy od Barcelony.

CZTERY!!!  TRZY!!!

Liz i Syriusz z przejęciem czekali na rozwój wydarzeń. Siedzieli w pokoju Jamesa i Łapy. Byli tak ciekawi odpowiedzi Lily, że nawet nie mieli ochoty na dalszą cześć imprezy.
- Mam nadzieję, że się zgodzi. – szepnęła Liz i spojrzała na zegarek. – Za parę sekund północ. Może powinniśmy odliczać, będzie klimat. – zaśmiała się i razem z chłopakiem obserwowali każdy ruch wskazówki. – Ciekawe kogo pocałuje Peter, w końcu to jego pomysł. – Syriusz w skupieniu słuchał słów dziewczyny, jednak jeszcze zanim wybyła północ przybliżył się do niej, tak że ich twarze dzieliło parę centymetrów. Wreszcie ich usta złączyły się w wyczekiwanym pocałunku.

DWA!!!

- Wyjdź za mnie. – Lilianne nie mogła uwarzyć własnym zmysłom. James Potter klęczał przed nią z czerwonym pudełeczkiem w dłoni i prosił ją o rękę. Jej oczy zaszkliły się ze wzruszenia. Nie wiedziała co ma powiedzieć.
- James, ja… Tak.

JEDEN!!!

Chłopak wsunął pierścionek na palec swojej narzeczonej. Teraz dziewczyna na dobre rozpłakała się i wtuliła w Jamesa.  Lily nie wyobrażała sobie lepszego momentu na zaręczyny, no może oprócz wigilii, czy jej własnych urodzin. Przyjechała na imprezę w podłym nastroju, z zazdrością patrząc na każdą dziewczynę rozmawiającą z Potterem, a on tego samego wieczoru oświadcza się jej.
- Czyli za jakiś czas zostaniesz moją żoną, zamieszkamy razem i będziemy mieć dwójkę inteligentnych po tobie i czarujących po mnie dzieci.
- Zgoda, ale ja wybieram imiona i urządzam dom.
- O tych imionach jeszcze podyskutujemy, a póki co mamy na głowie dwójkę dużych dzieci, którzy we wszystkim mi pomogli i chyba by mnie zabili za przeciąganie tego wszystkiego.
- Ja tam przetrzymałabym ich trochę w niepewności. Na pewno sobie poradzą. Umówmy się, że znajdziemy ich o wpół do pierwszej.
- Czyli za dziesięć minut?
- O pierwszej.


 
      Czarnowłosa dziewczyna leżała pośród białej pościeli, chcąc jak najszybciej uciec z pomieszczenia. Obok niej leżał chłopak, który analizował to, co stało się chwilę temu. Wszystkie postanowienia poszły na marne. Elizabeth podniosła się z posłania i owinęła kołdrą kierując się do łazienki. Założyła na siebie sukienkę, opłukała twarz chłodną wodą i wróciła do pokoju. Na skraju łóżka siedział ubrany już Syriusz. Dziewczyna usiadła obok niego.
- Nic się nie wydarzyło. Najlepiej jak o tym zapomnimy. Jasne? – chłopak przeniósł swoje spojrzenie na nią i twierdząco kiwnął głową. – Idziemy na dół?
- Idziemy. Trzeba znaleźć Jamesa. – wychodząc Liz jeszcze raz pomyślała o tym, co wydarzyło się tego wieczoru. Nie żeby jej się nie podobało*, ale była na siebie zła, że tak łatwo uległa chwili. Co z całym planem nienawidzenia Syriusza?


      Impreza trwała w najlepsze, ale Lily i Jamesa nigdzie nie było. Syriusz i Liz rozdzielili się. Chłopak ruszył w stronę salonu, a ona kuchni. Nie miała ochoty na szukanie brata. Wiedziała, że prędzej czy później i tak dowie się jak poszło. Podeszła do lodówki i wyjęła z niej butelkę schłodzonego piwa. Nagle za plecami usłyszała czyjś głos.
- Widzę, że ktoś nie próżnował tego wieczoru.
- Słucham? – dziewczyna nadal stała odwrócona w stronę lodówki.
- Zepsuta fryzura znaczy albo o tym, że zapoczątkowujesz nową modę albo o jakiejś ciekawej przygodzie.
- Po pierwsze to już nie twoja sprawa, a po drugie nie wierzę, że taka sława jak ty zdecydowała się zagościć w moim domu. Skąd ten zaszczyt?
- Czyli mam nie wspominać o tym, kto nie odezwał się od końca wakacji i nawet nie powiedział, że zmienia szkołę?
- A ja o tym, kto olał mnie na cały miesiąc i łaził z jakąś inną dziewczyną?
- Przecież pamiętasz jaka była umowa. – chłopak złapał Liz za ramiona i odwróciła do siebie.
- Jakbyś nie wiedział, że takie umowy i tak nie wychodzą. Prędzej czy później komuś zaczyna to przeszkadzać.
- Czyli mówisz, że zaczęło ci to przeszkadzać. Idealnie okazujesz to, robiąc niewiadomo co z niewiadomo kim.
- Słuchaj ja nie mam ochoty teraz się kłócić. Idź, napij się czegoś, poderwij jakąś panienkę. Tylko zaznaczam, nie mnie. – dziewczyna wyminęła gościa i ruszyła w stronę salonu. Około pierwszej pojawili się Lily i James, ale póki co nie mieli zamiaru nikomu mówić o zaręczynach. Zainteresowani dowiedzieli się tylko, że do siebie wrócili. Oczywiście Syriusz od razu wyciągnął wszystko od Jamesa. Najpierw pogratulował przyjacielowi, a potem podniósł Lily i okręcił się razem z nią wokół własnej osi mówiąc, że niedługo będą rodziną. Jakiś czas później dopadła ich Elizabeth. Rzuciła się na brata i Evans szczęśliwa.
- Zawsze marzyłam o rodzeństwie. – zaśmiała się.
- Bardzo śmieszne. Boki zrywać siostrzyczko, ale zamiast żartować może powiesz nam co robiłaś cały…
- Cicho bądź James. Elizabeth słuchaj. – odezwała się Evans.
- Słucham, słucham. I ty braciszku też lepiej słuchaj, bo jak się chajtniecie to będzie cię uciszać jeszcze częściej.
- Kto to jest? – Lily wskazała wzrokiem na chłopaka rozmawiającego z Carmen i Aaronem.
- Jeszcze doba nie minęła, a ty już się za innymi oglądasz? – Liz odwróciła się i spojrzała na tajemniczego gościa, a z jej ust wydobył się dźwięk niezadowolenia.
- Już wiem! Moja kuzynka miała jego plakat w pokoju. Co on tu robi? – Lily i Jamesa spojrzeli wymownie na Liz, ale ta tylko bezradnie wzruszyła ramionami.

Za każdym razem, gdy ktoś mówi słowo „ostatni”, nigdy nie jest to ten ostatni. Ostatni raz, ostatni taniec, ostatni drink. Ostatni sylwester z alkoholem w roli głównej. Takie obietnice składał samemu sobie James leżący na kanapie z butelką wody w dłoni. Po drugiej stronie spała Lily, lekko pochrapując. Obok nich na fotelu siedziała Dorcas, która dostała nagłego ataku kataru. Z każdym kichnięciem ściągała na siebie coraz więcej rozgniewanych spojrzeń. Reszta przyjaciół smacznie spała w innych częściach pokoju. Inni goście wyszli około dziewiątej, naturalnie zostawiając po sobie niewyobrażalny bałagan.
- Jak ja wyglądam. – mruknęła zrozpaczona Carmen stojąca przed lustrem. – Ciekawie co powiedzieliby moi rodzice widząc mnie w takim stanie.
- Raczej co powiedzieliby moi widząc swoją córeczkę leżącą na dywanie.
- A właśnie, o której wracają rodzice? – James spojrzał na leżącą przy kominku Elizabeth.
- Wieczorem, pewnie gdzieś o ósmej. Już się nie mogę doczekać, aż im to powiecie.
- Co powiecie? – zaciekawił się wracający z kuchni Remus.
- Grabisz sobie Elizabeth Potter.
- No i co mi zrobisz Lilianne Evans?
- Nie uwzględnię cię jako organizatora.
- Och, nie odważysz się.
- Jakiego organizatora? Czego? Lily zlituj się. – lekko zniecierpliwiona już Dorcas domagała się odpowiedzi.
- James poprosił mnie o rękę.
- CO?!
- Jajco. Oświadczył mi się.
- No i co powiedziałaś?
Lily nic nie mówiąc uśmiechnęła się tylko wymownie do przyjaciółki. Nagle, jakby alkohol zupełnie z nich wyparował, Ann, Dorcas i Carmen rzuciły się z piskiem na Lily. Reszta, czyli chłopcy i Liz spojrzeli na Gryfonki z rozbawieniem, ale dołączyli do gratulowania najsławniejszej parze Hogwartu.
- Ale jeśli ktokolwiek powie rodzicom to zapewniam, że własnoręcznie tego kogoś zabiję.
- Pomijając śmiertelne groźby Lily trzeba przyznać, że ten rok rozpoczął się wyjątkowo ciekawie. – każdy na niespodziewane słowa Petera zareagował zupełnie inaczej. Lily i James spojrzeli na siebie, niczym szczęśliwe przyszłe małżeństwo, Ann z Remusem oraz Carmen i Aaron wspominali wspólnie spędzony czas, Dorcas cieszyła się z niedawnej obietnicy Matta co do jego przeprowadzki, choć tak naprawdę nie była pewna, czy to „ten jedyny”. Syriusza natomiast dręczyły wyrzuty sumienia, że po raz kolejny zrobił „to” ze swoją przyjaciółką. Choć to oczywiście nie wyszło tylko i wyłącznie z jego inicjatywy. To nie była całkowicie jego wina. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył. Dodatkowo bał się, że Liz będzie czegoś od niego oczekiwać, a sam nie wiedział czy sprawa z Dorcas jest definitywnie zakończona. Współwinna całego zamieszania myślała o tej samej sytuacji. Jednak trapiło ją coś jeszcze. Obiecała sobie, że jeśli jeszcze raz zobaczy Daniela w swoim domu to dosłownie, skopie jego sławny rockowy tyłek.
      Pomimo, że pierwszy stycznia jest dniem idealnym do wspominania dobrych i złych chwil, poczynając na zaręczynach i nocnych przygodach, a na okropnych byłych kończąc, to zawsze, ale to zawsze po imprezie trzeba posprzątać. Jednak najważniejsze jest to, żeby nic nie mówić rodzicom!

8 komentarzy:

  1. Za krótko! Ale cieszę się, że napisałaś. Czekam na więcej i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega, mega, mega <3 Tylko dlaczego Dor i Syriusz nie są razem??? :c Czekam na kolejny .:3
    Pozdrawiam, Ginny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku piękne!
    Zaręczyny mnie urzekły, bo James wykazał się niesamowitym romantyzmem, chociaż nie wyczytałam tyle szczęścia w ich reakcjach, co chciałam wyczytać, ale i tak było cudownie *.*
    Pozdrawiam,
    Rudzielec.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://lily-james-i-ty.blogspot.com/ u mnie nowy rozdział! :) Jak ktoś chętny to zaglądajcie do mnie! ;)
    Ginny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny Rozdział!
    Dopiero W Wakacje zaczęłam czytać twojego bloga i jest niesamowity!
    Trochę Tylko Rozdział Krótki
    Mam nadzieję że niedługo będzie nowy rozdział!
    NikaBlack

    OdpowiedzUsuń
  6. Hey!
    Super Notka :)
    Masz fajny styl pisania!
    Kiedy następny rozdział?!
    Nie mogę się doczekać!
    Pozdrowionka!!!
    !Niewybaczalna!

    OdpowiedzUsuń